Cześć!
Podsumowanie lipca czas zacząć :)
Nowe wpisy
- Podsumowanie czerwca
- Ostatni wpis z serii „Czego nie robić w Pythonie” – Czego nie powinniśmy robić w Pythonie? #5
- Redis i Python – dobrze dobrana para #2
- Redis i Python – dobrze dobrana para #3
Jeśli nie chcesz, by coś Ci ginęło, zapraszam na newsletter. Po zapisaniu się, możesz liczyć na maile informujące o nowych artykułach.
Książki
Dla tych, którzy czytali poprzednie podsumowania, nie będzie zaskoczeniem, że w tym miesiącu przeczytałem drugą część Dawcy Przysięgi, z Archiwum Burzowego Światła, autorstwa Brandona Sandersona.
Nadal podtrzymuję, że to bardzo fajne książki i mimo że za mną tysiące stron tego cyklu, to dotąd nie odnalazłem żadnego, przeważającego wątku miłosnego, który nadmiernie odciągałby uwagę czytelnika od głównej historii. To bardzo miła odmiana, bo mam wrażenie, że inni autorzy wpadają w tę pułapkę.
Z rozpędu przeczytałem też „Bezkres magii”, książkę będącą zbiorem opowiadań tego samego autora co „Archiwum..” i osadzonego w tym samym uniwersum.
W lipcu dokończyłem też „Szef wymagający i wyrozumiały”.
Polecam ją każdemu, kto ma jakikolwiek związek z organizacją pracy grupy osób. I to niekoniecznie w sensie zawodowym. To naprawdę treściwa pozycja, choć rzeczy które są w niej napisane to praca na lata, a nie na miesiące czy tygodnie. Czego w sumie autorka nie ukrywa.
Rower
To nie był dobry miesiąc pod tym względem. Pogoda była mocno deszczowa, co sprawiło, że przejechałem zawrotne 170km. No cóż, pozostaje trzymać kciuki za sierpień.
Mentoring
Aktualnie prowadzę dwie osoby, chciałbym podzielić się z Wami opinią jednej z nich.
Podoba mi się nasza współpraca! Pracując z Tobą mam poczucie ze idę w stronę zrozumienia co dany kod, funkcja, modulł opcja itd. robi, a nie tylko piszę program który będzie działał. To mnie jeszcze mocniej fascynuje i jestem już zakręcony tym pythonem i programowaniem na dobre 😉
Czy jako mentor mógłbym przeczytać coś piękniejszego? :)
Czekaj, stop!
Podoba Ci się to co tworzę? Jeśli tak to zapraszam Cię do zapisania się na newsletter:Jeśli to Cię interesuje to zapraszam również na swoje social media.
Jak i do ewentualnego postawienia mi kawy :)
Góry
Lipiec to miesiąc w którym wybrałem się na tygodniowy urlop. Celem były Pieniny. Szczerze polecam te góry jak i samą Szczawnicę, w której mieszkałem. Na blogu tego nie widać, ale naprawdę lubię góry, obcowanie z ogromnymi krajobrazami świetnie na mnie działa, a łącząc to ze zmęczeniem fizycznym, wywołanym wędrówkami i słońcem, dostaję solidną dawkę odświeżenia psychicznego.
Urlop zacząłem od wejścia żółtym szlakiem na Wysoki Wierch
by potem wejść, idąc już niebieskim szlakiem, na najwyższą górę Pienin – Wysoką.
i z niej, zielonym szlakiem, prowadzącym przez Wąwóz Homole, do Jaworek.
Zdobycie Wysokiej to jednocześnie krok ku zdobyciu Korony Gór Polski. Jest to lista 28 szczytów z których każdy jest najwyższym w swoim paśmie.
Nie obyło się oczywiście bez roweru! Przejechaliśmy nim tzw. Drogę Pienińską, czyli 10-cio kilometrowy szlak czerwony wzdłuż Dunajca. Przepiękne miejsce, widać z niego Sokolicę jak i Trzy Korony. Przekraczając granicę ze Słowacją dotarliśmy do Czerwonego Klasztoru.
Ze Sromowiec Niżnych, żółtym szlakiem weszliśmy na przełęcz Szopka, stamtąd niebieskim weszliśmy na Trzy Korony iiii… Moja stopa odmówiła posłuszeństwa. Coś mnie ugryzło, stopa spuchła i bolała, więc zeszliśmy szlakiem zielonym z powrotem do Sromowiec, robiąc ładną trasę która tworzy na mapie trójkolorowy balon w kształcie serca.
Stan stopy się pogarszał na tyle, że zdecydowałem się udać do lekarza, który potwierdził ,że miałem naprawdę sporego pecha i wraz z tą wizytą musieliśmy zaniechać chodzenia po górach. W zamian za to – spacer do apteki po antybiotyk. Pisząc ten wpis mija kilka dni od tego incydentu i nadal leżę z zabandażowaną stopą. Nie wiem, co mnie ugryzło, ale jakbym to spotkał, to robal miałby bliskie spotkanie z podeszwą górskiego buta. Podreperowaliśmy humor miłym wieczorem.
Ograniczenia, jakie wymusiła awaria stopy sprawiły, że trzeba było zrewalidować plan, który zakładał jeszcze Radziejową, Turbacz, spływ Dunajcem i zamki w Czorsztynie i Niedzicy.
Udało się zwiedzić dwa zamki. Oba są z podobnego okresu, z tym że ten w Czorsztynie jest w sumie tym co z niego pozostało, natomiast ten w Niedzicy jest w pełni odtworzony. Oba bardzo ciekawe, chociaż osobiście sądzę że te ruiny z Czorsztynie były bardziej klimatyczne.
Spływ Dunajcem w ogóle wykreśliliśmy z planu. Mimo możliwości spokojnego siedzenia, przebywanie w pełnym słońcu przez dwie godziny nie byłoby najlepsze dla pogryzionej stopy.
Góry zamieniliśmy na odwiedzenie wodospadu Zaskalnik. Piękne miejsce, które prawie od razu skłoniło do rozmyślań o tym, jak kropa drąży skałę. I to dosłownie – ciekawe, jak wodospad wyglądał 100 lat temu? W jaki sposób rzeka rzeźbiła swoje koryto?
Nie było sensu bym dodawał tu więcej zdjęć, więc załączam tylko link do instagrama.
Statystyki bloga
Lipiec kontynuuje wakacyjną bessę z czerwca. Chociaż muszę przyznać, że niektóre statystyki są lepsze, co wskazuje na to, że blog był odwiedzany w trochę inny sposób.
Dziękuję Ci bardzo za to, że odwiedzasz mojego bloga. Nie ma nic bardziej wartościowego dla autora, niż docenienie jego pracy! :)
Najpopularniejszy wpis miesiąca
Mateusz Mazurek