Mateusz Mazurek – programista z pasją

Python, architektura, ciekawostki ze świata IT

Felietony/inne Programowanie

Jak to jest z tymi szkołami programowania? Warto czy nie?

Pytania zadane w tytule wpisu są wałkowane od czasu kiedy pojawiły się szkoły programowania. W sumie trudno się dziwić że część dyskusji ma wydźwięk negatywny. Chyba trochę niesłusznie:)

Tak czy siak – dziś dołożę od siebie cegiełkę na ten temat. Myślę, że mogę mieć dość rzetelne pojęcie o tym. Jestem programistą z kilkuletnim doświadczeniem, absolwentem jednej z lepszy Politechnik tego pięknego kraju a także… Trenerem programowania – więc spojrzenie na temat mam z kilku stron.

Zaczynajmy!

Czym jest taka szkoła programowania?

To po prostu prywatna firma która organizuje kursy pozwalające uczyć się programowania. Opracowuje ona program nauki uwzględniając trendy oraz potrzeby rynku – na tyle na ile jest w stanie oczywiście – ale wychodzi im to nieźle.

Firmy te dbają o to by trenerzy (czyli „nauczyciele”) posiadali odpowiednie umiejętności. Po prostu każdy kto chce uczyć, musi przejść weryfikację. Dzięki temu unika się sytuacji że ktoś uczy czegoś czego nie umie.

Poza tym oczywiście dbają o harmonogram zajęć, zadowolenie kursantów a i niejednokrotnie pomagają w znalezieniu pierwszej pracy.

Jak wygląda taki kurs?

Jest to ileś spotkań (zależne już od konkretnej szkoły) prowadzonych przez trenerów. Materiał jest stworzony tak by każdy, bez jakiejkolwiek wiedzy o programowaniu, mógł zacząć „coś kodzić”, więc zaczyna się od rzeczy banalnych i sukcesywnie podnosi poziom.

Kursy zdecydowanie są nastawione na praktykę i są bardzo intensywne. Pod słowem „intensywne” mam na myśli że każda minuta jest wypełniona pracą. Kursanci tworzą kod prawie cały czas. W przypadku tematów które nie są stricte programistyczne, jak protokoły czy systemy kontroli wersji, robią ćwiczenia, pozwalające na pełne zrozumienie zagadnienia.

W trakcie zajęć trener odpowiada na pytania, pomaga przy problemach, powtarza niezrozumiałe fragmenty – ogólnie stara się by wiedza faktycznie trafiła do słuchaczy.

Czego dokładnie można nauczyć się na kursie?

Poza programowaniem w konkretnym języku poznaje się też jego ekosystem. W przypadku np. Javy będą to informację o JVMie czy chociażby narzędzia typu Gradle czy Maven.

Poziom samego programowania jest typowo pod Juniora – nie rozwiązuje się tam górnolotnych problemów – raczej po prostu uczy się stylu myślenia i samej umiejętności pisania kodu który (zazwyczaj) działa.

Najczęściej używane są jakieś popularne frameworki jak np. dla Javy – Spring.


Czekaj, stop!

Podoba Ci się to co tworzę? Jeśli tak to zapraszam Cię do zapisania się na newsletter:
a w ramach prezentu otrzymasz całkowicie za darmo, dwa dokumenty PDF „6 (nie zawsze oczywistych) błędów popełnianych podczas nauki programowania” który jest jednym z efektów ponad siedmioletniej pracy i obserwacji rozwoju niejednego programisty oraz „Wstęp do testowania w Pythonie”, będący wprowadzeniem do biblioteki PyTest.
Jeśli to Cię interesuje to zapraszam również na swoje social media.

Jak i do ewentualnego postawienia mi kawy :)
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Do tego wszystkiego dodaje się zajęcia z systemów kontroli wersji, metodyk prowadzenia projektów, protokołów czy chociażby testów. Wszystko po to by osoba po kursie mogła pójść do pracy jako Junior.

Czy po kursie faktycznie jest się Juniorem?

To trudne pytanie ponieważ…

  • szkoła, szkole nierówna
  • definicja Juniora jest dość rozmyta
  • każdy kursant jest inny

jednakże…

Sam kurs pod względem materiałów, zakresu i kompetencji trenerów jest bezsprzecznie solidny. Serio! Zawiera wszystko czego oczekiwałbym od Juniora na rozmowie rekrutacyjnej.

Oczywiście każda dobra idea rozbija się o czynnik ludzki i tutaj nie jest inaczej. Moim zdaniem, największy problem tych kursów to kursanci którzy nie byli świadomi ilości pracy potrzebnej by zrozumieć przedstawiane zagadnienia.

Na zajęciach, w czasie trwania kursu, fizycznie nie da się poświęcić wystarczająco dużo czasu, by wyszlifować umiejętność pisania kodu. Osoby uczące się na takich kursach powinni inwestować ogromne ilości czasu w domu – co nie zawsze się dzieje a to sprawia że zaczynają mieć zaległości i zwyczajnie – nie nadążają!

No więc nie da się zostać programistą idąc na kurs bez chęci przysłowiowego „nakurwiania” w domu!

To może wystarczy uczyć się w domu zamiast płacić za kurs?

Nooo… Nie.

Ucząc się samemu w domu bardzo szybko natrafi się na ścianę. Będzie jakieś zagadnienie które ciężko rozumieć. Ktoś powie że wszystko jest w Internecie – no jest, ale nie zawsze przekazane tak by było jasne. Każdy jest inny i nawet jedno nie jasne słowo może zburzyć odbiór całego zagadnienia. W szkole masz możliwość od razu dopytać a tym samym – korygować luki w wiedzy.

Dalej – ucząc się samemu trudniej jest uzyskać dyscyplinę nauki i utrzymać motywację do niej.

No i oczywiście – jakość wiedzy w Internecie jest wątpliwa – nie zawsze są to aktualne technologie i trendy, zdarzają się chociażby artykuły dotyczące PHP 4 – i niby skąd osoba ucząca się ma wiedzieć że ten artykuł jest już dawno nieaktualny? Na kursie wiedza płynie od praktyków – osób którzy mają obycie z trendami i najnowszymi rozwiązaniami.

I jeszcze w temacie wiedzy w Internecie – jest ona mocno fragmentaryczna – wystarczy że na kolejnym blogu użyją słowa innego niż na poprzednim (nawet jeśli znaczy to samo) i już przekaz staje się zamglony.

Nie mówię że nie można nauczyć się programować w domu – tylko jest to znacznie trudniejsze, w porównaniu do kursu.

Studia czy kurs?

Trochę nawiązując do wpisu o studiach – porównując jedno i drugie zauważy się pewną rzecz od razu: studia trwają 5 lat a kurs np. 0.5 roku.

Wynika to z tego, że wiedza na kursie jest ogromnie skondensowana. Nie ma tam rzeczy które nie dotyczą programowania. To i plus i minus. Bo jednak wiedza która jest „dookoła” jest czasem naprawdę, bardzo kształcąca. I to że matematyka na studiach może wydawać się bez sensu – to sam styl myślenia – sens już ma. Więcej o tym możecie przeczytać w wyżej zlinkowanym wpisie o studiach:)

Ogólnie pytanie z tego nagłówka jest więc niezasadne – to po prostu dwie drogi umożliwiające uzyskanie wiedzy potrzebnej do pracy.

Zmierzając do brzegu…

Czy warto? Każda pomoc w nauce programowania jest ok, więc jeśli zdajesz sobie sprawę że droga do 10tys miesięcznie jest znacznie dłuższa i nie boisz się ogromnej ilości pracy, masz motywację i chęci – to warto.

Dzięki za wizytę,
Mateusz Mazurek

A może wolisz nowości na mail?

Subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

27 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Wojto

Ja chętnie się wypowiem. Ja poszedłem drogą samouka, choć początkowo miałem iść na kurs. Znałem zakres materiału na kursie na który chciałem iść i kupiłem adekwatne 7 kursów na udemy. Wydałem na to dzięki promocyjnym jak na wieczne promocje udemy warunkom 210 zł. Pół roku późńiej, ucząc się średnio z 4-6 godz dziennie (nie pracowałem w tym czasie na etacie, coś sobie dorabiałem) dostałem bardzo satysfakcjonującą jak na pierwszą pracę w IT ofertę (szukałem prawie dwa miesiące, a przez cały czas się uczyłem, nawet teraz jeszcze przed rozpoczęciem pracy nadal uzupełniam wiedzę). Także da się samemu, tylko trzeba być zdeterminowanym,… Czytaj więcej »

Wojciech

Przepraszam że dopiero teraz odpisuję, nie śledziłem artykułu. :p Tak, wybrana firma nauki powinna być dostosowana do osoby, nie ma najlepszej. Cudownym mimo wszystko jest w tej branży do, że nie trzeba „papierka” z uczelni. Co w branżach gdzie ów papierek jest ważny jest o tyle kuriozalne, że czasem to co jest wykładane na uczelniach ma się nijak do tego co faktycznie potrzebuje rynek (przykład: architektura) Ja wybrałem stack związany z Java. I jest to czysto ekonomiczna decyzja. W moim regionie jest to technologia najbardziej pożądana (sporo stanowisk juniorskich, czasem żółtodzioba nawet na mida od razu wezmą) i bardzo dobrze… Czytaj więcej »

Luk

Kursy są dla leni i naiwnych

Mirek

Skąd takie przeświadczenie? Czy możesz rozwinąć myśl?

Kursant

Ja byłem na kursie, teraz mam drugą pracę związaną z programowaniem. Nie narzekam, samemu nie chciało by mi się uczyć, nie wiedziałbym którędy iść, od czego zacząć. Kursy są drogie, niskiej jakości, ale mobilizują. Jak ktoś złapie flow, to potem się obroni, nie ważne czy po kursie, czy nie. Jakość nie idzie w parze z ceną, kurs nie daje gwarancji zatrudnienia, natomiast jestem najlepszym przykładem, że da się. Jestem 4x letnim 'juniorem’, robię co lubię, roku pracy za śmieszne pieniądze, zacząłem zarabiać dwie średnie krajowe. Nie chcę być milionerem, znam swoje ograniczenie związane z wiekiem, najważniejsze dla mnie, że nie… Czytaj więcej »

Kursant 2

Mógłbym napisać dokładnie to samo. Nawet wiek 4x się zgadza. Gratuluję Kursancie :)

Tomasz

Dziękuję za motywację, też planuję zostać 4x letnim juniorem.

Mirek

W swoim artykule tak naprawdę mówisz tylko o kursach popularnie zwanymi bootcampami a są jeszcze szkoły programowania takie jak Codecool gdzie nauka jest full time i trwa ponad rok… jeśli chcesz mogę więcej opowiedzieć o tym – znam od podszewki :)

niuniu

Coursera. Jak na dzien dzisiejszy, tylko to – no moze jeszcze edX :)

Najlepsi wykladowcy, najlepsze uniwersytety, praca we wlasnym tempie :)

Jerzy

Taki mały dodatek/kamyczek do dyskusji: http://powrotdoprogramowania.blogspot.com/

Mateusz Rus

Merytorycznie dobry artykuł Mateusz!
Sam na swoim blogu opisałem mój proces edukacji. Jestem fanem nauki samodzielnie, jednak dobry mentor na przykład w szkole programowania to też dobra opcja.
Nie jestem fanem edukacji szkolnej ale na przekór sobie planuję zrobić doktorat, wtedy będę miał kompletny pogląd na temat studiowania i rozwoju programistycznego. :)

Mateusz Rus

Gdyby było Ci po drodze do Warszawy to zapraszam :)

Bartek

Nie warto. Ja skonczylem kurs PWNu. Wydałem ponad 7tys. Materiały musieliśmy sobie sami szukać. Wszystko musieliśmy sami robić. Mało tego to jeszcze kurdupelek marcinek robił wielka łaskę i pokazywał fochy. Sam nie programuje zawodowo bo nie umie. Za te pieniądze powinni zatrudnić prawdziwego programistę który nie będzie lekceważył sobie pracy.

Bartek

Mam nadzieje

Par'chin

Szczerze nie płacę za kursy. To prawda że wszystko jest w internecie, ale jak się chce to się da. Oglądałem na you tubie kursy pana Mirosława (pozdrowienia dla tych co go znają!) i Kanał o wszystkim. Ma pan rację mówiąc że ucząc się samemu natrafimy na ścianę. W moim przypadku taką ścianą były pygame.key.get_pressed. Kilka odcinków na YT i ludzie na Repl.it i problem rozwiązany! Jednak często jest tak, że trafi się temat (jak wątkowanie), gdzie nie jest on dokładnie krok po kroku wytłumaczony. Prezenter buduje kod i wyjaśnia co robi, ale nie tłumaczy dlaczego. Ucząc się samemu dostosowywuję tempo… Czytaj więcej »

Jan

Nie. Skończyłem parę lat temu kurs analityka na PWNie i straciłem 8 tyś. Jeszcze przychodził kurdupelek Marcinek i pokazywał fochy jak się o coś to zspytslo.